Uczę się cierpliwości, bo takiej cechy nie mam, niestety, a przydaje się chociażby w ogrodzie. Kilka dni temu, gdy się nieco ociepliło, poczułam wiosenny zew i już niecierpliwie zaczęłam porządkować ogród, rozgarniać osłony, cieszyć się młodymi listkami. Cieszyłam się bardzo z tego, że ta moja niecierpliwość została nagrodzona. A okazało się, że nie do końca. Teraz znowu jest mroźno. Młode listki pewnie ostro dostaną w kość, o ile w ogóle przetrwają. Martwię się też o niektóre rośliny, które podobnie, jak ja, nie mogły się doczekać do wiosny i teraz wystawiły się na działanie minusowych temperatur. Mogą całe zmarnieć.
Pewnych rzeczy jednak nie należy przyspieszać, by potem nie żałować. Albo nie biegać w przyspieszonym tempie po ogródku i przykrywać to, co się wcześniej ładnie poodsłaniało. Dlatego warto mieć pod ręką geowłókninę czy korę, albo nie usuwać całkowicie osłon, tylko w cieplejsze dni lekko odsłaniać, by potem móc szybko zareagować i opatulić na nowo.
Cierpliwości lekcja druga - sianie. Jak wspominałam, już zasiałam jednoroczne z długim kiełkowaniem: lobelię, szałwię, tunbergię. Wiem, że na ich wzejście będę musiała jeszcze trochę poczekać, ale codziennie sprawdzam, czy już już coś widać. Otóż nie widać i jeszcze przez dwa trzy tygodnie widać nic nie będzie - muszę się z tym pogodzić i wam to samo radzę. Tymczasem jednak można rozplanować, gdzie te jednoroczne posadzimy.
Zacznijmy od mojej ulubionej lobelii przylądkowej (Lobelia erinus). To wyjątkowo piękna i wdzięczna roślina jednoroczna. Pięknie wygląda w niemal wszystkich kompozycjach. Mi najbardziej podoba się w srebrzysto-fioletowych zestawieniach np. z szałwią lekarską, bakopą o fioletowych kwiatkach i lawendą.
Kwitnie od maja do października, a nawet pierwszych przymrozków. Na zdjęciu poniżej lobelia w listopadzie.
O ile kiełkuje bardzo powoli i trzeba ją już wysiewać w lutym, to później z małej sadzonki szybko rozrasta się do pokaźnej kępy o delikatnych pędach i mnóstwem jaskrawo niebieskich kwiatków. Zresztą kwiaty mogą być białe, fioletowe, różowe, ale i tak mi najbardziej odpowiada klasyczny błękit. Taki kolor rzadko trafia się wśród ogrodowych piękności.
Uwielbia słońce, ale i równomierne podlewanie. Gdy to się jej zapewni, ozdobi każdy słoneczny zakątek, donicę, skrzynkę balkonową na cały sezon. No i, co dla mnie jest ogromnym plusem - przyciągnie pszczoły oraz motyle.
Po pierwszym kwitnieniu warto ją przyciąć, wtedy zakwitnie ponownie ze wzmożona siłą.
Szałwię okazałą (Salvia splendens), a właściwie jej nasionka, kupiłam ze względu na fioletowy kolor kwiatów, które pasować będą do mojej "chłodnej" kolorystycznie rabaty w kącie ogrodu. Dotychczas nie miałam jej w swoim ogrodzie, bo jej, bardziej popularne czerwony siostrzyczki, jakoś do mnie nie przemawiały. Fiolet o wiele bardziej.
Szałwia to ładnie rozkrzewiająca się roślina do ok. 40 cm wysokości. Podobno jest łatwa w uprawie. Pewnie dlatego sadzi się ją często w zieleni miejskiej. Lubi przepuszczalne, ale żyzne podłoże. Najładniej wygląda w grupach i tak własnie zamierzam ją posadzić. M. in. już widzę oczami wyobraźni dużą białą drewniana skrzynię, która stoi przy tarasie, obsadzona fioletowym kwieciem. No i lubią ja pszczoły. Też ją lubię:)
A tunbergia (Thunbergia alata)? To będzie moje drugie do niej podejście. W ub. r. nawet nie wykiełkowała. Zobaczymy, czy tym razem mi się uda. Trzymajcie kciuki za nią i za moją cierpliwość, bym wcześniej nie zaczęła grzebać patyczkiem w ziemi w poszukiwaniu kiełkujących nasionek. Bo to też i się zdarza:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zajrzyj również tutaj:
Naturalny ogród dla wszystkich
Ogrody naturalne to miejsca przyjazne nam ludziom. A jeśli są rzeczywiście przyjazne nam, to i innym stworzeniom. Niestety trudno za przyja...
-
Często się zdarza, że wiosną i jesienią w naszych domach pojawiają się małe zielonkawe owady. Zwykle siedzą nieruchomo na firankach lub jasn...
-
Bracia postawili w ogrodzie szklarnię ze starych niepotrzebnych już okien. Pomysł stary niemal jak świat. Pamiętam takie szklarnie z dzieciń...
-
To był mój pomysł na gwiazdkę - zrobię Marcie domek dla lalek. Z tektury. A gdyby się nie udało - to kupię. Wybór jest ogromny. Ale dwa tygo...
Witaj Mam pytanie Zasiałam lobelie pod koniec lutego Była już pikowana małymi kępkami już jest na słonku na balkonie ale te kępki są nadal jakby małe a wszędzie pisze ze kwitną od maja a maj już mamy :( a mi smutno bo dbam o moje wysiane roślinki a tu do kwitnienia to chyba baardzo daleko. Pozdrawiam i proszę o radę Może coś żle zrobiłam
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że moje lobelie też do ogromów nie należą, a do kwitnienia im daleko. Jestem jednak dobrej myśli, bo jeśli wyglądają zdrowo, mają dobrą ziemię, są nawożone odpowiednio (np. nawozem biohumusowym:), no i wiele wiele serca, to zakwitną, na pewno. Może potrzebują nieco więcej czasu.
OdpowiedzUsuńSiałam lobelie pierwszy raz i też nieco eksperymentuję. Wiem jednak, że te, które już można kupować w centrach ogrodniczych, pędzone są "na innych warunkach". W domowych takich okazów się raczej nie uzyska. Jeśli komuś się udało, niech się odezwie i podzieli radami, prosimy!
Dziękuję za odpowiedz.Pocieszyłaś mnie troszkę że i u Ciebie powolutku rosną.Mam nadzieję że coś z tego będzie bo byłaby satysfakcja że z nasionek a nie z gotowych sadzonek mamy śliczne kwiatuszki :) TEż słyszałam że biohumus albo florovit dobry ale akurat kupiłam przy okazji niestety jakiś nawóz w Biedronce do kwiatów balkonowych.Nie jest chyba taki zły.Też podlewam kwiaty domową odżywką ze skorupek jajek raz na jakiś czas i powiem Ci że chyba kwiaty to lubią. Nie mam doświadczenia z kwiatami na balkonie i to moje pierwsze wysiane w tym roku roślinki.Tak jak piszesz właśnie w cierpliwość trzeba się uzbroić.Może za miesiąc będzie jakiś efekt.Zyczę powodzenia.
OdpowiedzUsuń