08 czerwca 2015

Moje sentymenty

Sentymenty. Każdy widok wtopiony niemal w naszą tożsamość i wyobrażenie, wspomnienie o dziecinnym skrawku ziemi. Uwielbiam. Oczywiście nie wszystko jest takie samo. Znajomych ludzkich twarzy coraz mniej, a sylwetki coraz bardziej przygarbione. W dziecięcych twarzach rozpoznaję czasem, choć i tak z trud, twarze ich rodziców sprzed kilkunastu, kilkudziesięciu lat.
Zmieniają się budynki, drzewa rosną lub znikają, ale zostaje widok na Kopę Biskupią z jednej strony, Górę Św. Anny z drugiej. Moje fyrtle.
Ptaki tutaj świergocą przez całą dobę. A najgłośniej nocą. Wróble ganiając się po podwórzu i ogrodzie wrzeszczą w ciągu dnia, a jaskółki uparciuchy co roku wiją sobie gniazdo nad wejściem do domu. Pola szumią kłosami, na łąkach pachnie szaleńczo wysuszone na wiór siano, a wieczorem nozdrza łaskocze duszny zapach dzikiego bzu i ogniska - nieodzownego juz elementu każdej mojej wizyty w Gostomii.












Ciekawa jestem Waszych skrawków:)

01 czerwca 2015

Biedronki kontra mszyce, czyli moi przyjaciele w ogrodzie

Coraz bardziej skłaniam się ku naturalnym ogrodom, w których jest miejsce i na odrobinę chwastów i szkodników. Dzięki temu życie w ogrodzie kwitnie, ptaszki przylatują, bo mają co jeść, motylki złożą jaja na pokrzywie ukrytej w rogu z drzewem, no i dzięki mszycom mam sporo biedronek, a te uwielbiam. Zresztą, kto ich nie lubi?
Pamiętacie, jak nadawałam imiona pająkom? I tym razem mnie kusiło, by się zaprzyjaźnić z młodymi biedronkami, ale, gdy zaczęłam się przedstawiać, dostrzegłam, że tyle ich, że nie ogarniam. Zatem przedstawiam moje bezimienne, pewnie nieświadome towarzystwa, ale za to jakie żarłoczne - przyjaciółeczki, które królują na dzikiej róży.




 Dziwicie się, ze te owady na zdjęciach w niczym nie przypominają "bożych krówek"? Bo to ich larwy! A niestety często są one zabijane, bo ludzie myślą, że to szkodniki jakieś. Przyznaję, sympatycznie nie wyglądają, ale za to jakie głodne? W ciągu doby potrafią wciągnąć nawet kilkadziesiąt mszyc. To chyba jest argument, żeby je zaprosić do ogrodu. Przyciągnąć podobno można je opryskując krzewy porażone przez mszyce woda z cukrem. Nie wiem, nie stosowałam. Do mnie przyszły same.
A oto jaja, z których wylęgnie się kolejne pokolenie biedronek. 
I takich żuczków pełno widziałam. Jeszcze nie wiem, co to za goście. Może ktoś z Was wie?

Dużym plusem i kuszącym zaproszeniem pożytecznych owadów do ogrodu jest wspomniana już wcześniej naturalność w ogrodach. Poniekąd można tak tłumaczyć swoje lenistwo czy brak czasu na plewienie co tydzień całości. Korzystając z ogrodniczej nomenklatury, zawsze można powiedzieć, że ten mlecz czy ta pokrzywa specjalnie tutaj rośnie, by uzupełniać ekosystem. Nie wiem, czy znajomi przyjmują to do wiadomości, jako fakt, czy tylko udają. 

Zajrzyj również tutaj:

Naturalny ogród dla wszystkich

Ogrody naturalne to miejsca przyjazne nam ludziom. A jeśli są rzeczywiście przyjazne nam, to i innym stworzeniom. Niestety trudno za przyja...