23 sierpnia 2014

Jabłek czas, nie tylko tych jedzonych na złość

Obecnie jest moda na jabłka. Tak swoją drogą, zastanawiam się, czy te wszystkie akcje wciskania nam na każdym kroku jabłek pod pretekstem zrobienia na złość panu P., który to wszystko ma gdzieś, bardziej jabłkom naszym nie zaszkodzi niż korzyści przyniesie. Mnie zaczyna to już co najmniej przeszkadzać. Ale ja z innej beczki dzisiaj. Jednakże również jabłkowej. I nie o cydr to chodzi, chociaż smakuje mi, smakuje :)
A o jabłoniowe sady.
Na początek taki obrazek: droga Sulechów - Łagów. Miejscowość Pałck. Na jednym z jej krańców jest piękny stary sad. Przez dłuższy czas był zaniedbany. Teraz stare jabłonie przycięte, zadbane czarują każdej wiosny malując niesamowity obraz na zieleniejącym tle zbożowych pól. - Zatrzymuje się autobus wycieczkowy. Z Niemiec. Kierowca pyta, czy mogą porobić zdjęcia w sadzie, bo taki piękny. Podobno takich wycieczek kilka się w roku zatrzymuje. A i indywidualni przejezdni robią sobie z nim zdjęcia.
Wczoraj próbowaliśmy rowerowych sił Marty w Parku Mużakowskim. Dała radę.
Jeżdżąc po świetnych ścieżkach i meandrując między starodrzewiem pamiętającym te tereny młodsze o kilkaset lat, miałam jeszcze jeden ukryty zamiar - zobaczyć stare owocowe sady parkowe. O tym, że takowe istnieją, wiedziałam od dawna. Taki był też zamiar samego księcia Puecklera, by części gospodarcze, użytkowe włączyć w parkowy krajobraz. Jeszcze dekadę temu były to zarośnięte chaszczami tereny, gdzie tylko ścieżynki wąskie prowadziły. Nie kusiły spacerami. 
Przypomniało mi się o tych sadach niedawno. Przypadkowo wpadła mi w ręce nieduża książeczka wyglądająca bardziej jak stary zeszyt w szarej, nieco poplamionej okładce ze zmazanym tytułem. Kartki kratkowane z czerwonym marginesem. Tytuł: "The Beauty from Herrnhut and others. Hitorical Collection of Old Apple Tree Varieties in the Muskau Park". 
Już rysunki na wewnętrznej stronie okładki mnie urzekły: kosze, skrzynki, skrzynie na jabłka, specjalne drabiny do zrywania i beczki do przetworów z jabłek. A dalej tylko lepiej i ciekawiej. 
Okazuje się, że mużakowski sad to 250 drzew jabłoni w ponad 60 odmianach, m. in. Antonówka Półtorafuntowa, Renata Gwiazdkowa, Kronelska, Szara Reneta, Reneta Kanadyjska, Carpentin, Kuzynek Buraczek, Kleiner Api, Doppelfelder Borsdorfer, Boskoop, Reneta Baumana, Żeleźniak, Kardinal Bea, Saloma, Landsberska (znana mi już wcześniej odmiana, ale tylko z opowiadań - duma dawnego Gorzowa Wlkp. czyli kiedyś Landsbergu), Winter Citronneapfel i sporo, sporo innych. (Znaliście takie odmiany?)
Zatem od wyboru, do koloru: małe, duże, zielone, czerwone, słodkie, kwaskowate. I chociaż nie wszystkie zachowały się do dziś, nadal rosną tu odmiany, których gdzie indziej próżno szukać, bo się ich już dzisiaj po prostu nie uprawia. 
 No i pojechaliśmy tam. Od wiaduktu na polskiej stronie prosto przed siebie. Z daleka pobielone pnie wyznaczały cel.
Niektóre układały się w szpalery, inne, posadzone w regularny sad, inne rosną jako solitery na polankach. Wiele z nich opatrzonych jest tabliczkami z nazwą odmiany. Ciekawa byłam tytułowej Pięknej z Herrnhut.
I znów przypadek. Wzrok przyciągnęła jabłonka malownicza z czerwieniącymi się owocami. Blisko drogi. Obok mrowisko.

W trawie znalazłam jedno jabłko. Niczym Ewa podałam Marcie ("hmmm, trochę kwaśne"), Krzyśkowi ("Całkiem, całkiem") by wreszcie resztę spałaszować sama.

Kwaskowate, wyraziste, choć jeszcze trochę... niedojrzałe:). Jak się okazało, to właśnie była ta piękność:)

Sadzonek większości odmian nie można kupić nigdzie w szkółkach, a owoców w sklepach. A szkoda. Chrońmy chociaż te stare sady, czy drzewa owocowe odkrywane czasem przypadkowo, bo to może skarb, jakiego już nigdzie nie ma.
A tak mi się sentymentalnie zrobiło i moralitetowo:)

Zajrzyj również tutaj:

Naturalny ogród dla wszystkich

Ogrody naturalne to miejsca przyjazne nam ludziom. A jeśli są rzeczywiście przyjazne nam, to i innym stworzeniom. Niestety trudno za przyja...