29 stycznia 2013

Kiełków ciąg dalszy, profesjonalny, chyba...

Jest piękna, okrągła, ma czyste przezroczyste ścianki, trzy poziomy plus pokrywka i denko. Moja nowa kiełkownica. Tak, kupiłam ją dzisiaj. Ostateczna decyzja zapadła dziś rano, gdy zajadałam kanapkę z kiełkami wyhodowanymi w słoiku. Były pyszne, a i Marcie smakowały. Wybierała te jasne i grube (fasola Mung).
Zatem jedząc te kiełki zapragnęłam sprzętu bardziej profesjonalnego sprzętu niż słoik po suszonych pomidorach (chociaż te uwielbiam, bo mają piękny nietypowy kształt, idealny na konfitury i dżemy).
Mimo przeciwności pogodowych (deszcz zaczął lać akurat wtedy, gdy wyszłam ze spotkania i ruszyłam w kierunku Zielonej Farmy), wykonałam zadanie.
Teraz namoczę nasionka i rano ładnie poukładam wszystkie w mojej nowej pięknej kiełkownicy. Mam tylko kłopot z nasionami słonecznika, którego kiełki się ścina przed zjedzeniem. Czy w kiełkownicy mam kłaść jakąś bibułę, do której się zaczepią korzonki, czy też tylko wysypać nasionka i potem jakoś dam radę je "skosić"? Może ktoś wie?
A zdjęć dziś nie ma, bo wyrośnięte kiełki zjedzone, a nowe dopiero nastawiam. Ale bakcyl załapany:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zajrzyj również tutaj:

Naturalny ogród dla wszystkich

Ogrody naturalne to miejsca przyjazne nam ludziom. A jeśli są rzeczywiście przyjazne nam, to i innym stworzeniom. Niestety trudno za przyja...