Aby się trochę wyrwać z zakręconego koła przesuwanych terminów, lawiny maleńkich spraw, które trudno załatwić i strug deszczu spontanicznie pojechaliśmy na weekend nad morze. To był dobry pomysł.
Słońce, szum fal, latawce, wieczorem kino i domowe ciacho ze śliwkami.
A dzisiaj (po kolejnym dniu szarości, której ze wszystkich sił staram się nie poddawać:) wyszło na chwilę słońce. Krótka była chwila, ale jakże piękna:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz