len czerwony
(bardzo mi się spodobały delikatne niby, ale niesamowicie wytrzymałe kwiatki),
tytoń ozdobny (zniewalająco pachnie, szczególnie wieczorami, ale ma nieprzyjemne lepkie liście. Cóż, coś za coś:)
cynie (cudnie dodają uroku i koloru zielonej o tej porze rabacie, nie przeszkadza im, ze rosną z tyłu, wyciągają się do słońca na ponad 1 m i wyglądają pięknie)
no i ślazówka biała, która urzekła mnie na całego w tym roku.
Kiedy zbierać nasiona? Powinno się w słoneczny dzień, gdy już rosa obeschnie, a koszyczki z nasionami pięknie będą skrzyć się w słońcu. Kłopot w tym, że ostatnio zanim rosa obeschła już deszcz padał. Zatem gdy tylko trochę słoneczka ujrzałam, od razu w ogród z czym popadło i robiłam zbiory: malin (obradzają jak szalone, robię dżemiki na naleśniki, polewy, mrożę lub zjadamy na bieżąco), fasolki (reszta już, wyrwałam krzaczki i wrzuciłam na kompost, bo to wartościowe zielsko z azotem w korzeniach. Kto nie ma kompostu, to niech wytnie nadziemną część i wyrzuci, ale korzenie zostawi w ziemi z zgnicia) no i nasion. Suszyć po prostu będę dłużej i już.
Pierwsza partię nasion już dziś oczyściłam. Oczywiście ślazówka poszła na pierwszy rzut. Zachwycałam się misternością każdego koszyczka, który przypominał ślimaczka, kalafior, guzik. Pod podwójna firanką płatków schowany twardy guziczek kryjący pod sobą szereg małych ziarenek.
Podobnie cudnie wyglądają beczułki z nasionkami lnu. Pękate z drobnymi rysami, jakby grzechotki dla niemowlaków.
A kosmos? Najeżone kulki rozdziobywane przez ptaszki. Codziennie niemal obserwuję jak sikorki i mazurki, a czasem i kopciuszki bujają się na wiotkich przecież bardzo łodyżkach kosmosu i wydziobują nasionka. Chociażby dla tego widoku warto mieć kosmos w ogrodzie.
Zbieram nasion dużo z myślą o bombach nasiennych, przypadkowych wysianiach w mieście... zbieram się do tego od dłuższego czasu. Może wreszcie się zawezmę:) Kto zatem ma co i jak, niech zbiera, zbiera, zbiera:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz