15 stycznia 2016

Trendy na 2016 rok czyli wróżenie w fusów:)

Na niemal wszystkich blogach ogrodniczych, które śledzę, co roku o tej samej porze, czyli na przełomie grudnia i stycznia, pojawiają się wpisy o tym, co było modne, a co będzie modne. Czas to bowiem dogodny, bo już można podsumować ubiegły sezon, a planując prace, projektując ogrody (zima to najlepszy na to czas), przeglądając katalogi, szukając inspiracji łatwiej po prostu wychwycić coś, co może stanie się modne. I pojawiają się listy ogrodowych "must have AD 2016"
Zwykle podobne, bo najczęściej opisujące już zachodzące w naszych ogrodach zmiany, albo wyszukiwane nowinki z angielskich programów czy wystaw, które nie do końca się sprawdzą u nas, chociażby ze względu na klimat.
Poza tym, moim skromnym zdaniem, nie ma czegoś takiego jak jednoroczna moda w ogrodach. Są oczywiście trendy, ale one się pojawiają, rozwijają, zmieniają na przestrzeni kilku lat. Co najmniej kilku. Przynajmniej tak wynika z moich obserwacji i doświadczenia na polskim ogrodniczym poletku.
To wszystko jednak nie oznacza, że jakieś wróżenie z fusów nie można się pobawić.
Oto moje typy, co będzie się w tym roku rozwijało w naszych ogrodach, coraz częściej się pojawiało, a czemu raczej przyszłości świetlanej w polskich ogrodach nie wróżę.
1. Znikają ogrody - lotniska (trawnik otoczony tujami).
Stare będą coraz bardziej nudzić i drażnić właścicieli, więc będą zmieniane, a wśród nowych projektów taki układ będzie się już pojawiał się sporadycznie. Nie mówię, że tuje znikną bezpowrotnie, bo tak się nie stanie. Nadal, stety lub niestety (dla mnie), będą królować jako "zielone płoty", ale zacznie się pojawiać więcej roślin w ogrodzie, a takie opłotowanie będzie już mniej spotykane. Głównie też z tego względu, ze ogródki są coraz mniejsze, szczególnie te w miastach, więc po prostu będzie szkoda przestrzeni na takie nasadzenia.
Przyznaję, że ten trend podoba mi się najbardziej. Ale i kolejny bliski jest mojemu sercu.

2. Warzywniki i sady


Coraz więcej ludzi chce mieć własny ogródek warzywny czy sad, a chociażby kilka krzewów malin czy borówki, truskawki, by dziecko mogło sobie poskubać podczas zabawy. A i dorosły skorzysta. Oczywiście wiele osób kojarzy warzywniki z czasochłonną pracą, ale i wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tej pracy:) Myślą, że posieją i im wyrośnie:) Taka zabawa w ogrodnictwo jednak jest pierwszym krokiem do załapania bakcyla. I o to właśnie chodzi:) O zabawę! Krzewy i drzewka owocowe sadzi się między ozdobnymi i świetnie sobie radzą.
Aby ułatwić sobie pracę, warzywniki robi się coraz częściej na podwyższonych rabatkach - ładnie wygląda, łatwiej ogarnąć pielęgnacyjnie cały teren, a i rośliny lepiej rosną, bo zwykle całe skrzynie wypełnia się dobrą ziemią.
Taki powrót do średniowiecza, kiedy to ogrody wirydarzowe głównie miały być piękne i użyteczne. No to wracajmy do średniowiecza! Takie powroty ja lubię:

3. Mała architektura i detale
- cały czas brakuje w Polsce ciekawej, nietuzinkowej małej architektury. Można zamówić z zagranicy albo u rodzimego rzemieślnika, ale ceny wtedy do najniższych nie należą. A jeśli chodzi i materiały? Pewnie cały czas kostka betonowa albo granitowa. Betonowych kształtów jest tak wiele, że można dobrać coś ładnego. Coraz odważniej sięgamy po większe gabarytowo płytki. Już nie drobinki 10 x 10 cm, albo jeszcze mniejsze, ale o spore płyty, nawet metrowe. Niestety cały czas pojawiają się opaski z kostki granitowej. Swoich klientów udaj mi się przekonać do innych rozwiązań, mniej inwazyjnych estetycznie. Oby takie rozwiązania (np. ogrodnicze taśmy dylatacyjne czy obrzeża z tworzywa sztucznego, a nawet bez obrzeża) pojawiały się coraz częściej.
Wiele mówi się o kortenie w ogrodach.
Owszem pojawia się, ale jakoś niespecjalnie często. O wiele bardziej popularny jest w przestrzeni publicznej. Jednak ta "zardzewiała blacha" nie do końca wszystkich przekonuje. Wolimy błyszczące. Chociaż przyznaję, ubiegłorocznych targach ogrodniczych w Berlinie korten bezapelacyjnie rządził. Błyszczących dodatków było jak kot napłakał.
Bardziej niż kortenu spodziewałabym się w ogrodach elementów shabby chic, czyli rustykalnych, starych lub postarzanych, ale i bardzo spersonalizowanych elementów.

Drewno, chociaż wspominane z rzewnym głosem, jednak ustępuje nieco kamieniowi i betonowi, no i kompozytowi. Z prostej przyczyny - egzotyczne drewno nadal jest bardzo drogie, a rodzime kojarzy się z konserwacją i szybka koniecznością wymiany, bo jest mniej wytrzymałe. O modnym na Zachodzie surowym drewnie nawet nie mamy co marzyć.

4. Zielone ściany - piękne "zjawisko" i bardzo pożyteczne w dobie ogólnego zasmrodzenia miast i niewielkich przestrzeni na zieleń w mieście. Jednak nie wszędzie takie zielone ściany się sprawdzają. Bardzo kosztowna jest ich pielęgnacja i utrzymanie. Kłopotliwa pielęgnacja zimą, kiedy rośliny w małych pojemnikach na mrozie raczej komfortowych warunków do życia nie mają. To jest modne, chwytliwe, ale czasem zastanawiam się, czy nie jest to wywalanie pieniędzy w błoto. Bardziej przekonują mnie ogrody na dachach no i ... PNĄCZA.
Tańsze, łatwiejsze w uprawie, piękne i też zielone:) A czy zielone ściany pojawią się w ogrodach prywatnych? Pewnie na dużych tarasach, balkonach, ale to nasze polskie przeświadczenie, że przecież wszystko zielone na ścianie spowoduje, że będziemy mieli wilgoć w domu, raczej na powodzenie tej idei na razie przynajmniej nie przyzwoli.


5. Teraz nie trend, ale zastana i cały czas kwicząca rzeczywistość - wszechobecna włóknina. Tego zjawiska nie rozumiem. Chyba jakiś producent miał tak skuteczną kampanię reklamową albo taką siłę przekonywania, że Polacy wbili sobie do głów, że bez agro- cze geowłókniny oni sobie w ogródkach nie poradzą. I rozściełają te szmaty wszędzie, nawet na rabatach kwietnych. To zresztą temat na obszerniejszy wpis, bo walczę z matami i włókninami od samego początku funkcjonowania na rynku. Na razie udaje mi się przekonać do tego, by nie zakładać, a raczej nawet zrywać tam, gdzie już była, ale to kropla w morzu przykrytym włókniną. I trend ten ma się niestety cały czas bardzo dobrze.

6. Rośliny? Chciałabym coraz więcej bylin w ogrodach. Do traw już się przekonaliśmy i rzeczywiście jest ich wysyp. Zarówno w szkółkach, jak i ogrodach. Teraz więcej bylin by się przydało. Może wreszcie dojdziemy do angielskich rabat... Już takowe się pojawiają, i oby było ich jak najwięcej.


Niektórzy blogerzy ogrodniczy stawiają na werbenę patagońską. Rzeczywiście jest częstym gościem w ogrodach pokazywanych w zagranicznych programach. U nas nie zimuje raczej, czasem się rozsieje, ale niemrawo. O ile jeszcze w Zachodniej Polsce jakieś szanse na jej utrzymanie przez zimę na drugi sezon są, to już na wschodnich rubieżach będzie ciężko. Chyba, ze zabawa z nasionkami w rozsadnikach itp. itd.
Ja bym postawiła chyba szybciej na szałwię, rudbekię, jeżówki - kwiaty, które znamy z dzieciństwa. No i hortensje bukietowe - niekłopotliwe, piękne i mrozoodporne.

Jak tak patrzę na ten mój wpis, to bardziej są to moje pobożne życzenia i to, co w moim mniemaniu jest ciekawe i dobre dla ogrodów. Do tego próbuję namawiać klientów. Zatem nie traktujcie powyższego wpisu jako obligującego, ale jako podpowiedź, poradę. Sami posprawdzajcie, poeksperymentujcie i... napiszcie, z czym się zgadzacie, a z czym nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zajrzyj również tutaj:

Naturalny ogród dla wszystkich

Ogrody naturalne to miejsca przyjazne nam ludziom. A jeśli są rzeczywiście przyjazne nam, to i innym stworzeniom. Niestety trudno za przyja...