Zwykle pojawiały się, i owszem, zbierałam, zgarniałam, a część zostawiałam. W końcu tyle roślin w moim ogrodzie, że mogę się nimi trochę podzielić nawet z nielubianymi (a i to za łagodnie powiedziane) mięczakami.
Ale teraz przesadziły. I to zdecydowanie. Stąd i moje zdecydowane kroki. Innych poczynić nie mogłam, gdy zobaczyłam na niewielkiej szałwii osiem pomrowców, w tym dwa ogromne. Na sąsiedniej szałwii kolejna rodzinka i kolejna na kolejnej. Na kokoryczce to chyba nie rodzinka a rodzinacha się cała spełzła, bo naliczyłam (i zebrałam) ich chyba z 20. Upatrzyły sobie też przymioto, hortensje, astry jesienne...
Byłam bezlitosna. Zebrałam i wyrzuciłam do kosza na śmieci. Po 10 minutach już spokojniejsza spaceruję sobie po ścieżce, dumna z siebie. I co widzę? Kolejną partię oślizgłych obrzydlistw wyłażących i wspinających się na rośliny. Nie poddam się łatwo. Nie. Jutro jadę do znanego marketu m. in. z różnymi środkami. Coś na pewno znajdę i na pewno to się pomrowcom nie spodoba. Mam przynajmniej taką nadzieję.
Macie jakieś sprawdzone sposoby na ślimaki? Jeża mi trzeba. Najlepiej chyba z całą rodzinę.
01 czerwca 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zajrzyj również tutaj:
Naturalny ogród dla wszystkich
Ogrody naturalne to miejsca przyjazne nam ludziom. A jeśli są rzeczywiście przyjazne nam, to i innym stworzeniom. Niestety trudno za przyja...
-
Często się zdarza, że wiosną i jesienią w naszych domach pojawiają się małe zielonkawe owady. Zwykle siedzą nieruchomo na firankach lub jasn...
-
Bracia postawili w ogrodzie szklarnię ze starych niepotrzebnych już okien. Pomysł stary niemal jak świat. Pamiętam takie szklarnie z dzieciń...
-
To był mój pomysł na gwiazdkę - zrobię Marcie domek dla lalek. Z tektury. A gdyby się nie udało - to kupię. Wybór jest ogromny. Ale dwa tygo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz