12 grudnia 2013

Piernikowe szaleństwo i lukier na ścianie

Bałam się tego popołudnia, ale w głębi serca od dawna mi się marzyło wielkie rodzinno-przyjacielskie pieczenie pierniczków. No i ozdabianie. Było nas dziesięcioro: pięć osób dorosłych i piątka dzieci. Małych dzieci. Te najbardziej nie mogły się doczekać całego tego pierniczenia.
No i akcja ruszyła: zagniatanie, wałkowanie, wykrawanie, układanie, pieczenie, wąchanie, czekanie na ostygnięcie i ozdabianiem lukrem, koralikami, lukrowymi pisakami, drobinkami czekolady i odciskami palców, no i pałaszowanie. Na dowód, że nie zmyślam, na ścianie w przedpokoju widnieją piękne perłowe fioletowe odciski palców i artystyczne mazy - cudna pamiątka miłego wieczoru. Taka współczesna lizawka:)
Marta wykrawa:)
Małe rączki, duże rączki - wszystkie pracują. 
Łoś to czy renifer?
Ciastek kolorowych coraz więcej...
I stos gotowy. Jeden z dwóch. Kolejne w przyszłości...

 Polecam każdemu, czy małemu czy dużemu.

3 komentarze:

  1. oj, chyba będę zaglądać częściej ;) Przytulnie tu u Was ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się bardzo i zapraszam do wizyt jak często się da. Pierników już wprawdzie nie ma, ale lukier na ścianie - jak najbardziej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierniczki były pyszne i zabawa przednia, nawet przy sprzątaniu było wesoło...
    Polecamy wspólne robienie pierniczków i wpraszamy się na kolejne...
    Pozdrawiamy Gosia i Wiktoria :-)

    OdpowiedzUsuń

Zajrzyj również tutaj:

Naturalny ogród dla wszystkich

Ogrody naturalne to miejsca przyjazne nam ludziom. A jeśli są rzeczywiście przyjazne nam, to i innym stworzeniom. Niestety trudno za przyja...