17 listopada 2013

Guma, czyli historia zadyszki

Od jakiegoś czasu Marta bardzo lubi bawić się w przyjęcie urodzinowe jednej z jej siedmiu lal (wśród 6 dziewczynek jest i jeden chłopak, co zawsze mnie trochę zastanawia:). Ostatnio główna atrakcja przyjęć, oprócz oczywiście tortu ze świeczką, jest zabawa w tor przeszkód. Od głównych drzwi do drzwi tarasowych jest kilkanaście metrów, więc jest gdzie układać przeszkody, slalomy, przeszkody do przeskoczenia i inne. Dzisiaj podczas poszukiwania w całym domu przedmiotów, które mogłyby urozmaicić po raz kolejny organizowany bieg przez przeszkody znalazłam gumę do skakania. Marta chyba ja kiedyś dostała z jakimś gadżetem, nie pamiętam. Oczywiście ładna, fioletowiutka, bez węzłów, jakie bywały gęsto i często w majtkowych gumach z dzieciństwa.
Ambitnie podeszłam do sprawy. Martę postawiłam na jednym końcu, męża na drugim końcu gumy i zaczęłam się popisywać, jak to ja kiedyś w gumę skakałam. No właśnie - kiedyś.
Dwie porachy, potężne. Nie pamiętam, jak były czwórki, a poza tym przy dziewiątkach już omal nie wyzionęłam ducha, a przyznam, że w siódemkach (obracanych) zrobiłam odpoczynek. Dziesiątki mnie dobiły. Psychicznie i fizycznie. Kondycje mam zerową. Od dzisiaj razem z Martą biegam w torze przeszkód podczas urodzinowych przyjęć jej lal. Obiecuję.
Dla tych, którzy z sentymentem wspominają dawne podwórkowe zabawy, polecam coś takiego: http://zabawy.zrodla.org/pliki/wychodza-z-cienia-podworkowe-wspomnienia-web.pdf
Przewspaniała lektura:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zajrzyj również tutaj:

Naturalny ogród dla wszystkich

Ogrody naturalne to miejsca przyjazne nam ludziom. A jeśli są rzeczywiście przyjazne nam, to i innym stworzeniom. Niestety trudno za przyja...