Do lubuskich win i winiarzy mam wielka słabość. W obcowaniu z twórcami i ich trunkami zawsze jest zaskakująco, serdecznie miło i niezwykle aromatycznie. Ludzie z pasją robiący coś niezwykłego. Niby od nowa, ale jednak zakorzenione głęboko w tradycji miasta, regionu. Pięknie o tym pisze Krzysztof Fedorowicz w swojej książce "Grunberg" (rozmowa z autorem).
O lubuskim winie mówi się ostatnio sporo i to w różnych kontekstach. Że kwaśne, że drogie, ale również, że przyszłościowe. Nie bez kozery chyba w nasze strony ściągają Francuzi, podobno najlepsi znawcy win, by tutaj uprawiać winorośl i produkować szlachetny trunek. No i koło Zaboru powstaje największa winnica w Polsce.
Czy to świadectwo tworzenia symbolu na siłę? Chęci wyróżnienia się, by wreszcie przestano nas mylić z Lubelszczyzną, a Zielonej Góry z Jelenią Górą? A może interpretowania na wyrost poczynań dawnych mieszkańców?
Czy rzeczywiście wino tutejsze ma przyszłość, znajdzie swoje miejsce nie tylko na stołach koneserów, ale również zwykłych wielbicieli wina, którzy zwykle zaopatrują się w biedronkowe, wcale nie najgorsze trunki? Warto się o tym przekonać, a okazja jest nie byle jaka - Gala Lubuskiego Wina.
W piątek 22 listopada od godz. 18 będzie można skosztować dziewięć win rocznika 2012 z dziewięciu winnic: Cantina, Julia, Kinga, Ingrid, Miłosz, Na Leśnej Polanie, Equus, Pałac Mierzęcin oraz Krucza.
Do win podane będą przystawki specjalnie dobierane przez winiarzy do ich pokazowych trunków. Każdy z winiarzy opowie też historię tego, co będzie można skosztować.
Bilety w zielonogórskiej palmiarni. Ja już kupiłam:)
A tutaj na dokładkę o tym, jak lubuskie wino powstaje:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zajrzyj również tutaj:
Naturalny ogród dla wszystkich
Ogrody naturalne to miejsca przyjazne nam ludziom. A jeśli są rzeczywiście przyjazne nam, to i innym stworzeniom. Niestety trudno za przyja...
-
Często się zdarza, że wiosną i jesienią w naszych domach pojawiają się małe zielonkawe owady. Zwykle siedzą nieruchomo na firankach lub jasn...
-
Bracia postawili w ogrodzie szklarnię ze starych niepotrzebnych już okien. Pomysł stary niemal jak świat. Pamiętam takie szklarnie z dzieciń...
-
To był mój pomysł na gwiazdkę - zrobię Marcie domek dla lalek. Z tektury. A gdyby się nie udało - to kupię. Wybór jest ogromny. Ale dwa tygo...
Małopolska i Podkarpacie też mają się dobrze w dziedzinie produkcji. Z pewnych względów trudno jest/będzie nam się równać z regionami Świata o długoletniej tradycji uprawy winorośli, natomiast co jest naszym atutem i atutem małych i średnich producentów w ogóle- serce i pasja. Masowa, bezduszna produkcja nie niesie ze sobą nic, prócz niskiej ceny.. a czasem warto zapłacić więcej za choć odrobinę nieba w gębie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDokładnie, Olyna! Ta pasja i serce wkładane w każdą kiść winogrona, każda kropla własnoręcznie wyciskanego soku i potem te noce spędzone na "pilnowaniu" wina. To niemal bezcenne. I chociaż zakusy na większa produkcję lubuscy winiarze maja, to do potęg winiarskich im baaaardzo daleko, niemożebnie wręcz. Co jednak nie stoi na przeszkodzie, by z winiarstwa czerpali radość i oni, i my, oczywiście.
OdpowiedzUsuń