04 września 2014

Goście, goście...

Dla mnie to oznaka kończącego się lata. Pająki. Pojawiają się wszędzie, są ogromne, pajęczyny lepkie i spotkania zwykle nieprzyjemne.
Najczęściej moszczą się w zacisznych miejscach między krzewami, przy nagranym słońcem płocie, na bramie czy furtce (uwaga szczególnie wieczorem, gdy wychodzi ich zdecydowanie więcej). Ale ostatnio niejakiego pająka Feliksa spotkałam w oknie warszawskiego wieżowca (10. piętro). Że ptaki go nie skosiły, albo wiatr nie strącił... Dwa dni wisiał.
A i w ogrodzie Stefan, Bruno i Maks stale na swoim posterunku. Przedstawiam moich pajęczych gości:
 Stefan pojawił się pierwszy. Między drewutnią a furtką.

Bruno i Maks przestali się ukrywać niedawno. Obaj upodobali sobie krzewy kaliny. Pierwszy bodnantskiej, a drugi koralowej. 


A oto nowy gość. Zauważony wczoraj, gdy miałam zamiar zrobić porządek za rudbekiami. Na szczęście w porę zauważyłam cieniutkie nitki od iglaka do poszczególnych kwiatów rudbekii prowadzących. Gdy nieco zawieje, pająk ma nie lada huśtawkę. Jeszce nie ma imienia. macie jakiś pomysł?


4 komentarze:

  1. Skoro umościł się przy RUDbekiach, to ja proponuję RUDolf :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Dziękuję za propozycję. Niestety wczoraj musiałam zniszczyć jego/jej pajęczynę, by się dostać do donic stojących pod płotem. Przy okazji zauważyłam, że im głębiej w krzaczory, tym więcej pajęczych koleżków. W sumie, czemu ja się dziwię:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro taka mnogość pająków u Ciebie w ogrodzie, to znaczy, ze to dobre miejsce! W złych miejscach pająka nie uświadczysz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O takiej teorii nie słyszałam, ale podoba mi się. Chyba się jej przyczepię jak pająk swojej pajęczyny:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Zajrzyj również tutaj:

Naturalny ogród dla wszystkich

Ogrody naturalne to miejsca przyjazne nam ludziom. A jeśli są rzeczywiście przyjazne nam, to i innym stworzeniom. Niestety trudno za przyja...