23 marca 2014

Sianie, sienie, sianie...

Niemal cały dzień stał pod znakiem nasion, siewek i siania. Ekipa Zielonogórskiego Towarzystwa Upiększania Miasta siała dzisiaj kwiaty z myślą o działaniach partyzanckich w najbliższych miesiącach. Nie mogłam dotrzeć z prozaicznej przyczyny (wyłączyłam dzisiaj z użycia kalendarz i po prostu... zapomniałam). Sianie wzięłam jednak sobie do serca i w domowych pieleszach nadrobiłam zaległości. W plastikowe pojemniki po pyzach, kluskach na parze, cebulkach tulipanów, rozsadniki, doniczki, czyli we wszystko, co miałam pod ręką, poszły nasionka: nasturcji, astrów, nagietków, cynii, kosmosów, a nawet złocienia maruny i buraka naciowego. Parapety zawalone do maksimum.
Przy okazji popikowałam też to, co mi już wyrosło. Głównie to astry i tytoń ozdobny.
O ile z astrami jeszcze jakoś sobie poradziłam, to tytoń mnie dobił. Przekonałam się po raz kolejny, że rada, by siać lepiej mniej niż więcej, jest zasadna. Setki, o ile nie tysiące siewek z lepkimi listkami, poplątane i delikatne jak nie wiem co, nie były łatwym partnerem przy przesadzaniu. Oj nie.

Zresztą na całą paletę rozsadnika zużyłam zaledwie 1/20 siewek. Może ktoś chętny?
Sadzenie i sianie rozpoczęło się już wczoraj, gdy podczas akcji Kolorowe Miasto organizowanej przez Fundację Lyada sadziłam z dziećmi kolorowe kwiatki do kolorowych puszek, siałam nasturcje i wtykałam cebulki na szczypiorek do różnych pojemników robiących za doniczki. W ten sposób powitaliśmy wiosnę w Zielonej Górze. Pozytywnych emocji mnóstwo! Relacja i więcej zdjęć tutaj.
Fot. Mścisław Brak Nazwiska
A na dokładkę Marta i jej puszka z bratkami. U nas też kolorowa wiosna:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zajrzyj również tutaj:

Naturalny ogród dla wszystkich

Ogrody naturalne to miejsca przyjazne nam ludziom. A jeśli są rzeczywiście przyjazne nam, to i innym stworzeniom. Niestety trudno za przyja...