Moje niestety się zmarnowały, bo nieopatrznie urządziłam ptasią stołówkę na krzewie nad nimi i zostały zniszczone przez ptaki i zakradające się, ale na szczęście bezskutecznie, koty.
Mam jednak pomysł, jak je uchronić w przyszłym roku. Trzeba je przesadzić.
Łatwo je przesadzać i rozsadzać. I to właśnie teraz jest tego pora - gdy kwitną. Nawet w tym są nietypowe, bo zwykle okres kwitnienia jest objęty ogólnym zakazem ruszania rośliny. A tu nie, wręcz przeciwnie. Jednak gdy chcemy je przesadzić, musimy zadbać o to, by były wilgotne cały czas, żeby cebulki nie przeschły.
Lubią miejsca wilgotne, zaciszne, pod koronami drzew. Wczesną wiosną nie mają one jeszcze liści, wiec słońce dociera do malutkich cebulek ukrytych w ziemi.
Przebiśniegi kiedyś były uprawiane w ogrodach przyklasztornych. Obsypywano nimi obrazy Matki Bożej. Ale z czasem wyrwały się z okowów i o wiele lepiej się czują w naszych ogrodach, na leśnych polanach, nieużytkach nawet. Rozsiewają się doskonale i wędrują, gdzie chcą.
Co roku kusi mnie wycieczka do Rezerwatu Śnieżycowy Jar w Wielkopolsce, ale jeszcze tam nie dotarłam. Musi być tam cudnie o tej porze roku.
www.lopuchowko.poznan.lasy.gov.pl |
Ale wiosna nie próżnuje. Tuż za przebiśniegami czy śnieżyczkami z ziemi wyłaniają się krokusy, potem narcyzy, szafirki, hiacynty, tulipany... no i zaczyna się bal, feeria kolorów i zapachów.
Ale zanim to wszystko pojawi się w ogrodzie, na pewno wielu z Was, w tym i ja, umila sobie czas podpędzanymi cebulowymi z marketów. Z tych pierwszych zostały mi już tylko oklapnięte, przekwitłe kwiaty miotły.
Pamiętacie moje kompozycje z lutego?
Teraz wyglądają tak...
I co z nimi? Wysadzam w ogród, bo tam cebulki nabiorą wigoru i sił, by zakwitnąć ponownie w przyszłym roku. Jeśli nie mamy ogródka, a nie chcemy wyrzucać roślin to mamy dwa rozwiązania:
- wydajemy takie trochę wyeksploatowane rośliny komuś, kto ogródek ma
- trzymamy rośliny na balkonie czy tarasie, nawozimy, podlewamy, by się wzmocniły, gdy zżółkną liście wyciągamy cebulki i je czyścimy, bo zasadzić ponownie we wrześniu do pojemników.
Natura nie lubi jednak próżni. W miejsce przekwitłych cebulowych pojawiają się bratki, brateczki moje ulubione. Wybieram zwykle te o małych kwiatach, bo bardziej mi się podobają i są mniej wrażliwe na kapryśną przecież jeszcze pogodę. Deszcz po prostu ich nie niszczy tak szybko. W tym roku wykorzystałam trawy, które uświetniały już ubiegłoroczne donicowe kompozycje i wytrzymały zimę w pojemniku. Można je też łączyć z innymi wiosennymi kwiatami. Do tego pięknie wyglądają gałązki, mech, kamyki... Nic, tylko się bawić:)
Dla mnie zestaw najlepszy - prostota w czystej formie!
A oto stroik wielkanocny, który przygotowałam z Martą jako upominek. Moim zadaniem było posadzenie roślin (miniaturowe narcyzy, białe bratki, trawa-chwast z ogródka, trochę mchu z zacienionej rabaty i kilka gałązek wierzby)
A oto efekt końcowy z Marty wielkanocnym przystrojeniem.
No i tym akcentem życzę wszystkim wesołych świąt, wiosennego nastroju, samych miłych spotkań i życzliwych uśmiechów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz