10 kwietnia 2014

Jak wiosna nam pędem ruszyła

Wystarczy spojrzeć raz w ciągu dnia za okno, by z całą stanowczością stwierdzić, że idzie nam w tym roku wszystko ze zdwojoną szybkością. Zdjęcia robione jeszcze kilka dni temu są dziś już niemal nieaktualne. A że dzieje się mnóstwo rzeczy i nawet na robienie zdjęć czasu za wiele nie ma, to tym bardziej zaskakuje mnie to, co widzę na ekranie (zgrane fotki) i to, co za oknem. Rośliny buchają wiosną na całego. Przez to i pracy w ogrodach mnóstwo: Od pielenia (chwasty ruszyły jako pierwsze), po zbieranie resztek liści, nawożenie, przycinanie, sadzenie, przesadzanie, dzielenie roślin, obsadzanie donic, wertykulowanie trawnika i... patrzenie na to wszystko.
No to należy się Wam małe sprawozdanie, co robiłam, gdy mnie nie było. Wcale nie leniuchowałam. I tak:
- w ogrodzie zasiane: pietruszka naciowa, rzodkiewka (trzymajcie kciuki, bo jeszcze ani razu mi się nie udała), buraczki, kolendra, sałata
- w donicach posadzone bratki (pomarańczowe pięknie pachną) komponujące się ładnie z turzycami włosistymi, posadzony też powojnik włoski przy tarasie, by osłonił głównie uczęszczany fotel, a u jego "nóg" posiałam nasturcje większe i pnące. Ciekawam ich bardzo.
- popikowane siewki tytoniu idą jak szalone, podobnie jak cynie białe i mieszane, astry białe i fioletowe,
- posiane w rozsadnikach kosmosy (już niektórym uszczknęłam czubki, bo się wyciągały za mocno, a lepiej nich się rozkrzewiają), nagietki (tabuny nagietków zresztą same mi się nasiały w ogrodzie. Będzie pomarańczowo:), buraki o czerwonych łodyżkach (bardziej w celach ozdobnych niż kuchennych),

- czeka mnie popikowanie lobelii. Ci, którzy widzą drobinki i nie wiedzą, jak to pikować, radzę się nie przejmować małymi listkami i cieniutkimi łodyżkami, W małym drzemie wielka siła, na prawdę. Po kilka siewek do pojemników i czekamy. Wyrosną cudnie. Zapewniam:) Sprawdziłam w ub. r.
- czekam z utęsknieniem na kwitnące jabłonki (pąków  tym roku mnóstwo)
Zapowiada się też rabarbarowe rekordowe zbiory. Liście nabierają wigoru, a co dopiero pędy:)
No i na koniec informacja, a raczej pochwalenie się nowym nabytkiem. Od niedawna nie schylam się już nad donicami, nie klęczę czy kucam przy przesadzaniu i pikowaniu. Zażyczyłam sobie urodzinowy prezent (wprawdzie urodziny za ponad miesiąc, ale co tam). I w tym szalonym pędzie zmian ogrodowych, on na razie się nie zmienia:) Oto on - wymarzony stół ogrodniczy:)

2 komentarze:

  1. śliczny prezent Gdzie takie cudo darczyńca nabył? a może sam zrobił ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłam na tchibo.pl:) Polowałam na niego już w ub. r. ale szybko zniknęły. Z wiosna znów się pojawiły ku mojej wielkiej radości. Dlatego nie czekałam do maja na urodziny, tylko kułam żelazo... a małżonek sprawnie wszystko skręcił i poukładał.

    OdpowiedzUsuń

Zajrzyj również tutaj:

Naturalny ogród dla wszystkich

Ogrody naturalne to miejsca przyjazne nam ludziom. A jeśli są rzeczywiście przyjazne nam, to i innym stworzeniom. Niestety trudno za przyja...