25 kwietnia 2014

Nie nadążam za ogrodem

Żal wyjeżdżać z domu. Już święta byłam poza domem. Cztery dni. Martwiłam się o moje siewki i sadzonki, jak sobie poradzą bez mojego oglądania, doglądania, dotykania, no i podlewania. Wróciłam i one czekały na mnie niemal nienaruszone. Uff. A teraz zbliża się długo majowy weekend. Plany wyjazdowe znowu są. Znowu cztery dni. I znowu troszkę żal zostawiać ogród tak samopas. Bo teraz zmienia się z minuty na minutę. Każdego ranka wstając zauważam zmiany. I żal mi, że nie będę ich widziała przez cztery dni. Ale wyjazd na wieś, wiosenne łono natury też kusi i nęci...
Macie też takie dylematy? Czym samotnie ogrodowo nienormalna?
Chyba jednak dam się zaskoczyć. Zresztą to nieuniknione, bo tak wszystko szybko się zmienia w ogrodzie, że czasem nie nadążam. Dowód? Moje ulubione jabłonki: 'Ola' i jabłonka kolumnowa. Jeszcze kilka dni temu wyglądała tak, jak na zdjęciu po lewej, a dziś już tak, jak na tym po prawej:
                 
I druga jabłonka:

i różnica kilku dni:
               
Zaskoczyły też piwonie, które buchnęły od zera do pół metra w przeciągu kilkunastu dni. To jest siła! Już mają pąki! I to sporo.

Stokrotki, które ubiegłego roku zdobiły donice (trudny miały żywot w słońcu, często zwieszały na maksa listki i kwiatki, bo wody brakowało) wysadziłam jesienią do ziemi. I oto, jak się odwdzięczyły! Kwitną pięknie, na bogato.

Zaczynają też pękać główki kwiatów szczypiorku. Uwielbiam je. Nie dosyć, że w kuchni się przydają (kwiaty no i liście można jeść), to jeszcze wyglądają ślicznie. I pszczoły je uwielbiają. Same korzyści. No i łatwo je rozmnażać - wiosna dzielimy kępę i już. Można też siać. Łatwo wschodzą, ale zakwitną po roku.

Posadziłam rozsadę buraka naciowego częściowo do ziemi, częściowo do doniczek. Zobaczymy, który będzie lepszy. Dodam, że posadziłam je między roślinami ozdobnymi.
No i bazylię, która męczyła się w kartonikach po mleku wysadziłam do ziemi. Na razie się ładnie trzyma.
Jeszcze groszek pachnący czeka na swoją kolej, no i astry, nagietki, nasturcje, kosmos...



I tytoń. Uwierzycie, że to te same siewki?

Co jeszcze robiłam w ogrodzie? No tak, pieliłam i porządkowałam grządki. Jeszcze mi sporo pracy zostało, bo i chwasty rosną jak najęte. Ale czasem warto zostawić trochę swobody naturze. Tak sobie to tłumaczę. I gapie się na swój ogród, no gapie się. Chodzę z kubkiem herbaty miętowej (z własnej świeżej mięty) i się gapię.





3 komentarze:

  1. A wszystko piękne i kolorowe- najpiękniejszy czas w ogrodzie, pełen życia i nadzieji na nowe....

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak, piękny to czas, piękny. Cieszmy się nim na całego!

    OdpowiedzUsuń

Zajrzyj również tutaj:

Naturalny ogród dla wszystkich

Ogrody naturalne to miejsca przyjazne nam ludziom. A jeśli są rzeczywiście przyjazne nam, to i innym stworzeniom. Niestety trudno za przyja...