Pamiętacie, jak nadawałam imiona pająkom? I tym razem mnie kusiło, by się zaprzyjaźnić z młodymi biedronkami, ale, gdy zaczęłam się przedstawiać, dostrzegłam, że tyle ich, że nie ogarniam. Zatem przedstawiam moje bezimienne, pewnie nieświadome towarzystwa, ale za to jakie żarłoczne - przyjaciółeczki, które królują na dzikiej róży.
A oto jaja, z których wylęgnie się kolejne pokolenie biedronek.
I takich żuczków pełno widziałam. Jeszcze nie wiem, co to za goście. Może ktoś z Was wie?
Dużym plusem i kuszącym zaproszeniem pożytecznych owadów do ogrodu jest wspomniana już wcześniej naturalność w ogrodach. Poniekąd można tak tłumaczyć swoje lenistwo czy brak czasu na plewienie co tydzień całości. Korzystając z ogrodniczej nomenklatury, zawsze można powiedzieć, że ten mlecz czy ta pokrzywa specjalnie tutaj rośnie, by uzupełniać ekosystem. Nie wiem, czy znajomi przyjmują to do wiadomości, jako fakt, czy tylko udają.
U nas domek na owady nawet jest ale kalian koralowa w tym roku przegrała z mszycą :-(
OdpowiedzUsuńU mnie też kalinom musiałam nieco pomóc chemią. Inaczej nic by z nich nie było. Niestety. Widać może trzeba tym cukrem popryskać:) Róże pomarszczone na szczęście są twarde i postanowiłam, że też będę twarda i dam szansę naturze. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńKompletnie nie stosujesz chemii?
OdpowiedzUsuńOd dwóch lat zupełnie nie stosuję chemii w ogrodzie, ani do nawożenia, ani ochrony roślin. Mam kompost własny, gnojówkę z pokrzywy, pozapraszałam ptaki do ogrodu i owady sadząc bardzo różne rośliny. Na razie sobie radzą:) Z czego się baaaardzo cieszę:)
Usuń