Wszystko obecnie musi być idealne: domy, stylizacje, obiady, dzieci, fryzura, paznokcie i ogrody. W tych ostatnich to wydzieliłabym jeszcze dodatkowe kategorie: idealne kalosze (te z firmy na H.), czyściutkie
rękawiczki w kwiatki zakładane na idealny pedicure, w dłoniach najnowszy sprzęt
fungiel nówka, rabatki pod linijkę, idealny trawniczek jak z Wimbledonu, pełny
makijaż i w efekcie ogród jak z obrazka. Wszystko samo rośnie, samo się robi, nic nie kosztuje i jest rewelacja!
I wiesz co? Bullshit! Ogrody w przeważającej większości tak nie wyglądają. Oczywiście są przepiękne ogrody, które w każdym skrawku są dopracowane, zadbane i cudne po prostu. Ale czy wszystkie na kolorowych zdjęciach w gazetkach czy necie do nich należą?
Zdjęcia można podretuszować, zrobić pod odpowiednim kątem, wybrać te miejsca, które w danym momencie i od określonej strony dobrze wyglądają. Wiem, co piszę, bo „robię” w ogrodach, mam swój i…też robię czasem zdjęcia. I uwierz mi, że zdjęcie tego samego miejsca na rabacie zrobione pod odpowiednim kątem zbiera ochy i achy, ale już to samo miejsce z innej perspektywy wcale tak cudnie nie wygląda.
I nic w tym złego!!!
Ogród ma być przyjemnością, ma dawać radość, satysfakcję, być dla jednych siłownią pod chmurką, dla innych polem do eksperymentów, a jeszcze innych darmową telewizją, ładnym obrazkiem czy naturalnym spa. Ogród może spełniać wszystkie te funkcje. Przede wszystkim jednak nie spinaj się, że musisz, że ogród musi, że przyroda powinna, a natura to już zupełnie ma chodzić jak w zegarku.
Zacznijmy od siebie. Popatrz z odrobiną czułości na siebie w tych w starych kaloszach męża, gdy wyskakujesz po pietruszkę w deszczu. Na rozwichrzoną czuprynę podczas przerzucania kompostu czy odrobinę ziemi za paznokciami po akcji przesadzania wielkiego bzu. Nie przejmuj się, że wolałaś wypić kawkę na tarasie niż wyplewić ten cholerny podagrycznik pod drzewem i teraz buszuje na połowie rabaty (zrobisz sałatkę czy poddusisz jak szpinak i po kłopocie).
Wychodząc wczesną wiosną do ogrodu można się załamać. No
można. Ale wcale nie trzeba. I z takim nastawieniem zaczynam w tym roku moją przygodę z ogrodem.
Aby potwierdzić swoje słowa poniże zdjęcia z tego samego dnia tej samyj rabaty pod płotem. Pierwsze niemal jesienna idylla w pełni, wystarczyło tak zrobić zdjęcie, żeby nie było widać tej części, która już tak idyllicznie nie wyglądała. A widać ją na kolejnych zdjęciach. To ta sama rabata, różnica kilkunastu sekund. Ale inny kąt robienia zdjęcia.
I jest ok. Tak wygląda ogród, który żyje. Kilka tygodni wcześniej było inaczej. I właśnie tę zmienność, ale i niedoskonałość uwielbiam w swoim ogrodzie.